Selena
- Więc co postanowiliście? - spytałam z suchością w gardle.Czułam niepokój, strach? Cholera! Wiem że to dla nas ogromna szansa, ale nie chcę się rozstawać. Cała siódemka wymieniła się spojrzeniami. Nikt się nie odezwał. Patrzeliśmy na siebie ze strachem. Oczywiście pary siedziały przytulone do siebie. Emily z Andrewem a Lily z Louisem. Lucy siedziała obok mnie i Sebastiana gdyż jej chłopaka z nami nie będzie.
Cisza mnie dobijała. Zżerała mnie od środka. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale nie pozwalałam im wyjść na jaw.
- Więc. - odezwałam się ponownie nie wytrzymując już tej presji.
- No to może ja zacznę. - odezwała się Lucy. Wszystkie pary oczu zwróciły się ku niej. - Sądzę że to dobry pomysł. Możemy się widywać co tydzień a po za tym jest coś takiego jak Skype i telefony. - mówiła niepewnie bawiąc się swoimi paznokciami. Zastanowiłam się chwilę nad jej słowami i dopatrzyłam się w nich sensu.
- Masz rację. - odezwałam się równo z resztą przyjaciół. Zaśmialiśmy się, lecz atmosfera nadal była napięta.
- Czyli co? Zgadzamy się? - zapytał Andrew. Każdy z nas pokiwał twierdząco głową. Już nie mogłam powstrzymać łez. Pozwoliłam im płynąć.
- Ej mazgaja! Przeżyjesz. - zwrócił się do mnie Sebastian.
- Wcale nie jestem mazgają, palancie. - zaśmiałam się ocierając łzy.No tak nawet przy poważnych sytuacjach jesteśmy niepoważni. Nagle po pokoju hotelowym rozległo się pukanie.
- Proszę! - krzyknęliśmy wszyscy. Do średnio dużego pomieszczenia o karmelowych ścianach i milutkim, puszystym dywanie wszedł nasz trener.Rozejrzał się po pokoju a później spojrzał na nas.
- I jak dzieciaki. Zdecydowaliście się? - zapytał podchodząc do nas. Każdy z nas uśmiechnął się i pokiwał głową na znak zgody.
- Wiedziałem. To bardzo dobra decyzja. - powiedział siadając na kanapie. - Więc reszta ma wylot za dwa tygodnie. - każdy z nas zaczął się cieszyć. - A Ty Selly i Emily jak już było mówione zostajecie tutaj. - skierował się do wyjścia. - A i jeszcze jedno. Wasi rodzice o wszystkim już wiedzą i wyrazili na to zgodę. Dobranoc młodzi. - wyszedł z pomieszczenia a my zajęliśmy się wygłupami.
†trzy godziny później†
- Dobranoc. - powiedziałam Lily kiedy znikałam za drzwiami pokoju. - A i nie strasz mnie dziś. - usłyszałam jej cichy chichot. Weszłam do pokoju i ściągnęłam moje ulubione buty. Podchodząc do szafy wyciągnęłam z niej dużą bluzkę, którą wzięłam kiedyś Louis'owi. Chwyciłam też czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Kiedy w niej byłam zdjęłam z siebie dzisiejsze ubrania i wskoczyłam pod prysznic. Kurek wody odkręciłam tak aby woda nie była ani za ciepła ani za zimna. Na swoje mokre ciało nałożyłam jagodowy żel do mycia ciała, który chwilę później został zmyty. Po umyciu i opłukaniu włosów wyszłam z pod prysznica i zaczęłam osuszać moje ciało i włosy. Na siebie ubrałam wcześniej wybraną piżamę i bieliznę, a wilgotne włosy spięłam w niechlujnego koka. Kiedy znajdowałam się jeszcze w łazience usłyszałam pukanie do drzwi. Szybkim krokiem opuściłam łazienkę i otworzyłam drzwi a moim oczom ukazał się Sebastian.
- Mogę? - spytał wskazując głową w głąb mojego hotelowego pokoju.
- Jasne, wchodź. - przepuściłam go. Chłopak udał się na moje łóżko i położył się na plecach patrząc w sufit. Położyłam się obok niego i lekko szturchnęłam go z łokcia.
- Co jest? - spytałam.
- Spotkałem dziś taką jedną dziewczynę, spędziliśmy razem trochę czasu. Jak myślisz mam u niej szanse? - odpowiedział odwracając swoją twarz ku mnie.
- Jeszcze pytasz? Jasne że tak. Jesteś miły, zabawny i przystojny. Każda by cię chciała. - powiedziałam szczerze.
- Jesteś pewna?
- W stu procentach. - powiedziałam i usłyszałam że dostałam esemesa. Sięgnęłam ręką po niego i odblokowałam. Dostałam esemesa od Justina.
- Kto to. - odezwał się Sebastian.
- Nikt. Rodzice. - skłamałam uśmiechając się lekko.
- Jasne, bo uwierzę. - zaśmiał się i próbował wyrwać mi telefon.
- Haha Sebastian, zostaw. - śmiałam się w niebo głosy. Sebastian usiadł na mnie i wyrwał mi telefon. I przeczytał zawartość esemesa.
- Justin, Justin, Justin? Czy to nie przypadkiem Justin Bieber? - oznajmił. A ja tylko się zarumieniłam. - Uuuuuu Selena. Widzę że wybrałaś chłopaka z wysokiej pułki. - żartował.
- Daj spokój. Tylko się z nim spotkałam. - broniłam się.
- Od tego się zaczyna. Masz. - podał mi telefon. - No odpisuj mu! - pogonił mnie co szczerze mnie zdziwiło. Chwyciłam telefon i przeczytałam wiadomość.
Justin
I jak po spotkaniu? Żyjesz ☺
- Będziesz tak na mnie patrzeć? - powiedziałam do Sebastiana.
- No dobra, dobra. Już idę. - udawał obrażonego i wyszedł z pokoju.
- Dobranoc! - krzyknęłam zanim zamknął drzwi. Odblokowałam ponownie telefon i odpisałam.
- Dobranoc! - krzyknęłam zanim zamknął drzwi. Odblokowałam ponownie telefon i odpisałam.
Do Justin
Jest dobrze. Zostaję tu i jeszcze żyję. Dzięki że pytasz ☺
Niemalże od razu dostałam odpowiedź.
Justin
Wiesz, szkoda gdyby taka piękna dziewczyna nie żyła ♥ I nie ma za co.
Uśmiechnęłam się do telefonu. Wysłał mi serduszko. Słodkie. Justin jest na prawdę fajny, miły, zabawny. Fajnie by było się jeszcze z nim spotkać. Takie myśli krążyły ciągnę po mojej głowie. Nie wiem co mam o tym myśleć.
†dwa tygodnie później†
- Będę za wami tęsknić! - krzyknęłam kiedy ostatni raz machałam moim przyjaciołom. Mocno przytuliłam moją przyjaciółkę, która tu ze mną zostaje. Po twarzy mojej przyjaciółki spływała fala łez. Cóż się dziwić, musiała się pożegnać ze swoim chłopakiem, którego tak kochała.
- Witam. Wy pewnie jesteście od pana Grey'a? - zapytał miło się uśmiechając. Pan Grey to inaczej nasz trener.
- Tak. - powiedziała Emily zamykając drzwi samochodu. Całą drogę do nowego domu, który zafundowali nam nasi rodzice przejechałyśmy rozmawiając ze starszym kierowcom. Po upływie piętnastu może trzydziestu minut dojechaliśmy pod piękny, nowoczesny dom.
- Woow. - zdołałam powiedzieć tylko to kiedy zobaczyłam dom.
- Cóż, dziękujemy za podwózkę. Było miło. Proszę tu pieniądze. - odezwała się Emily, wyciągając z kieszeni swoich szortów pieniądze.
- Ależ proszę. Mnie również było miło. Życzę miłego mieszkania i do zobaczenia. - odpowiedział patrząc w w lusterko. Grzecznie wysiadłyśmy z samochodu i udałyśmy się do bagażnika, aby wyjąć z niego nasze walizki. Kierowca otworzył nam go. Z trudem wyjęłam mój bagaż.
- Czekaj słonko, pomogę ci. - powiedział, chwytając moją torbę.
- Dziękuję. - mruknęłam zawstydzona, kiedy to starszy pan pomaga mi a nie na odwrót.
- Nie ma za co. Do widzenia dziewczyny. - pomachał nam i wsiadł do żółtego Audi z napisem Taxi.
- Nie mogę się doczekać, zobaczenia wnętrza domu. A ty? - zapytałam podekscytowana. Dziewczyna pokiwała twierdząco głową, a ja otworzyłam drzwi. Zaparło mi dech w piersiach. Po prostu niesamowite. Wnętrze domu utrzymane było w stylu nowoczesnym. Ciemne panele, jasne ściany. Jeśli miałabym określić ten dom dwoma słowami to były by to nowoczesność i minimalizm. Emily oznajmiła że idzie na górę poszukać swojego pokoju. Odpowiedziałam jej że też zaraz to zrobię.
Kiedy rozglądałam się po salonie dostałam esemesa.
Schowałam telefon do kieszeni jeansowej kurtki, ponieważ w spódniczce nie miałam kieszeni. Ponownie wróciłam do zwiedzania mieszkania.
Dom był ogromny. Trochę mi zajęło mi znalezienie mojego pokoju, ale kiedy już go znalazłam położyłam się na dwuosobowym łóżku. Teraz miałam ochotę tylko leżeć. Zajęłam esemesowaniem z Justinem.
†dwa tygodnie później†
- Będę za wami tęsknić! - krzyknęłam kiedy ostatni raz machałam moim przyjaciołom. Mocno przytuliłam moją przyjaciółkę, która tu ze mną zostaje. Po twarzy mojej przyjaciółki spływała fala łez. Cóż się dziwić, musiała się pożegnać ze swoim chłopakiem, którego tak kochała.
- Oj no już nie płacz. Zobaczymy się z nimi niedługo. - pocieszyłam ją, głaszcząc po ramieniu. - A teraz weźmy te walizki i zobaczmy w końcu ten dom. - powiedziałam uradowana. Emilly zabrała swoją walizkę a ja swoją i udałyśmy się do taksówki, która już na nas czekała.
- Dzień dobry. - przywitałyśmy się z kierowcą.- Witam. Wy pewnie jesteście od pana Grey'a? - zapytał miło się uśmiechając. Pan Grey to inaczej nasz trener.
- Tak. - powiedziała Emily zamykając drzwi samochodu. Całą drogę do nowego domu, który zafundowali nam nasi rodzice przejechałyśmy rozmawiając ze starszym kierowcom. Po upływie piętnastu może trzydziestu minut dojechaliśmy pod piękny, nowoczesny dom.
- Woow. - zdołałam powiedzieć tylko to kiedy zobaczyłam dom.
- Cóż, dziękujemy za podwózkę. Było miło. Proszę tu pieniądze. - odezwała się Emily, wyciągając z kieszeni swoich szortów pieniądze.
- Ależ proszę. Mnie również było miło. Życzę miłego mieszkania i do zobaczenia. - odpowiedział patrząc w w lusterko. Grzecznie wysiadłyśmy z samochodu i udałyśmy się do bagażnika, aby wyjąć z niego nasze walizki. Kierowca otworzył nam go. Z trudem wyjęłam mój bagaż.
- Czekaj słonko, pomogę ci. - powiedział, chwytając moją torbę.
- Dziękuję. - mruknęłam zawstydzona, kiedy to starszy pan pomaga mi a nie na odwrót.
- Nie ma za co. Do widzenia dziewczyny. - pomachał nam i wsiadł do żółtego Audi z napisem Taxi.
- Nie mogę się doczekać, zobaczenia wnętrza domu. A ty? - zapytałam podekscytowana. Dziewczyna pokiwała twierdząco głową, a ja otworzyłam drzwi. Zaparło mi dech w piersiach. Po prostu niesamowite. Wnętrze domu utrzymane było w stylu nowoczesnym. Ciemne panele, jasne ściany. Jeśli miałabym określić ten dom dwoma słowami to były by to nowoczesność i minimalizm. Emily oznajmiła że idzie na górę poszukać swojego pokoju. Odpowiedziałam jej że też zaraz to zrobię.
Kiedy rozglądałam się po salonie dostałam esemesa.
Justin
Jak tam dzień?
Czy wspomniałam Wam że Justinem jesteśmy przyjaciółmi? Jeśli nie to przepraszam i mówię że jesteśmy. Dobrze się z nim dogaduję. Poznałam też jego rodzeństwo. Kochane maluchy.
Do Justin
A dobrze. Właśnie się ''wprowadzam'' do nowego domu. A jak tam u ciebie?
Dom był ogromny. Trochę mi zajęło mi znalezienie mojego pokoju, ale kiedy już go znalazłam położyłam się na dwuosobowym łóżku. Teraz miałam ochotę tylko leżeć. Zajęłam esemesowaniem z Justinem.
Justin
Za pięć godzin mam koncert. A powiesz mi wreszcie przy jakiej ulicy znajduje się jak cytuję najlepszy dom świata? :D
Do Justin
A powiem, powiem. Reed Street 23.*
Jak coś to zapraszam ☺
Justin
Spodziewaj się mnie.
Do Justin
Mam się bać?
Justin
A nie wiem, nie wiem.
Muszę kończyć idę na próbę.
Papa moja najko :D
Zaśmiałam się do wyświetlacza. Gdybyście czytali nasz inne rozmowy. Mato Boska!
- Selly. Co robisz? - do pokoju weszła Emily. Cicho podeszła do mojego łóżka i usiadła obok mnie.
- W sumie to nic. Pisałam z Biebsem. A teraz się nudzę. Czemu pytasz? - odpowiedziałam.
- Tak jakoś. - powiedziała zmieszana.
- Ej, Em co jest? - zapytałam widząc jej minę.
- Tu niedaleko, mieszka moja kuzynka. I zaprosiła mnie dziś na spacer i mam pytanie czy nie będziesz miała nic przeciwko.
- Em serio? Pewnie że nie. Idź baw się. - pogoniłam ją.
- Dzięki! - ucałowała mnie w polik i wyszła z mieszkania. Zeszłam na dół do salonu i włączyłam sobie telewizor. Jest godzina trzynasta dwadzieścia i w telewizji nie leci kompletnie nic!
Wygodnie rozłożyłam się na kanapie i nieoczekiwanie zasnęłam.
Justin
- Jak tak bardzo chcesz to jedź do niej. Ale wróć godzinę przed koncertem. - mówił menadżer. Nie słuchałem go zbytnio bo szybko zbiegłem do mojego samochodu. Kierunek - Dom Selly. Swoją drogą bardzo ją lubię, jesteśmy przyjaciółmi.A nawet jak twierdzą gazety ponoć jesteśmy parą. To na prawdę śmieszne że z jakąkolwiek kobietą się spotkam to ona już staje się moją dziewczyną. Okropne.
Kiedy stanąłem na czerwonym świetle poczułem zmęczenie, które czuję już od jakiegoś czasu, chodź nikomu o tym nie mówię. Ostatnio często koncertuję i strasznie się osłabiłem. Zastanawiam się czy uda mi się dziś zagrać koncert.
Kiedy po dwudziestominutowej drodze znalazłem się pod adresem, który podała mi Selena, wysiadłem z mojego Ferarri i bez pukania wszedłem do domu.Chciałem ją trochę nastraszyć.
Po cichu wszedłem do domu i rozglądałem się po pomieszczeniach. Usłyszałem dźwięk telewizora więc udałem się w miejsce z którego się ono wydobywało.
Przez róg kanapy zauważyłem śpiącą Selenę. Cicho się zaśmiałem.
- Bu! - krzyknąłem a dziewczyna jak oparzona spadła z kanapy. Z jej ust wydobył się krzyk strachu.
- Zabiję się. - wstała i zaczęła biec w moją stronę. Myślała że uda jej się mnie przewrócić, ale byłem sprytniejszy. Rozłożyłem ramiona i po prostu ją przytuliłem.
- Też cię kocham. - zaśmiałem się. Dziewczyna zaczęła się śmiesznie wiercić i śmiać.
***
- Udanego koncertu. - pożegnała się ze mną.
- Dzięki, pa. - pocałowałem ją w policzek.
Znów wróciłem do areny, pod którą stał już tłum fanów. Na ich widok nabrałem sił, których na prawdę zaczynało mi brakować.
- Jesteś już. Idź się przygotować i zaczynamy. - pogonił mnie Scooter. Szybkim krokiem udałem się do garderoby i zacząłem się ubierać.
Selena
Włóczyłam się po domu, co chwila oglądając nowe miejsca.
If i was your boyfriend , I'd never let you go.
Mój piękny dzwonek. Dałam na chwilę Justinowi telefon a on zmienił mój dzwonek na swój hit Boyfriend. Piosenka fajna, i nie mam nic przeciwko.
- Halo? - odebrałam.
- Cześć córciu. Co u ciebie? Jak dom? - zapytali mnie jak zawsze radośni rodzice.
- Wszystko dobrze. Ale czemu dzwonicie skoro dzwoniliście godzinę temu? - zaciekawiona odpowiedziałam idąc do kuchni. Kiedy się w niej znajdowałam wzięłam do ręki jabłko.
- Wiesz jest sprawaaa. - przedłużał tato.
- Więc słucham.
- Jestem w ciąży. - odezwała się mama. Moje jabłko, które trzymałam spadło na ziemię i roztrzaskało się na kilka części.
- Coooooooo? - byłam w szoku, kompletnym szoku. - Ale jak, co, gdzie?
- Córciu nie każ na mówić ci jak się robi dzieci. - zaśmiała się mama.
- No wiecie co? - dołączyłam do nich. - Cóż mogę powiedzieć. Gratulacje! Wreszcie doczekałam się rodzeństwa.
- My też się... - przerwał im drugi telefon.
- Poczekajcie zaraz oddzwonię.
Rozłączyłam się i odebrałam drugie połączenie.
- Halo?
- Selena, możesz przyjechać do nas. Błagam. - prosiła przerażona Pattie. Mama Justina.
- Pewnie,zaraz będę ale co się stało? - wypytywałam zdenerwowana.
- Powiem ci na miejscu czekam. - rozłączyła się. Szybko ubrałam na nogi białe conversy i wybiegłam z mieszkania. Nie miałam samochodu, a na taksówkę nie miałam czasu czekać, więc zaczęłam szybko biec. Po piętnastu minutach szybkiego biegu byłam kurewsko zmęczona, ale na szczęście byłam już pod domem państwa Bieber'ów. Wbiegłam do domu zdyszana.
- Jestem! - krzyknęłam. Podparłam się o ścianę próbując złapać oddech. Było mi ciężko a w dodatku mam astmę.
- Jezu dziecko, biegłaś? - spytała zmartwiona Pattie. Pokiwałam twierdząco głową.
- Jak ja ci się odwdzięczę. - mówiła chwytając się za głowę.
- Nie trzeba, ale powiedz co się stało. - kiedy to mówiłam mój oddech się uspokajał a do holu wszedł Jeremy tata Justina.
- Justin miał koncert i zasłabł. Wywiozła go karetka.Dzieci mówią że chcą do niego, albo do ciebie. Jazmyn wpadła w panikę. Myśli że Justin umiera. My musimy do niego jechać. Prosimy zajmiesz się nimi na noc? - powiedział Jeremy.
- Pewnie, ale nie wzięłam nic na przebranie.
- Weźmiesz coś od Justina. - oznajmiła mama gwiazdy.
- Dobrze. To ja idę w wy jedźcie i koniecznie zadzwońcie. - poszłam na górę do dzieci. Martwiłam się o Justina. Jak był u mnie wyglądał na zmęczonego.Weszłam do pokoju mojego przyjaciela a na łóżku siedziało rodzeństwo przytulone do siebie. Płakali.
- Selena.- podniosły się i mocno mnie przytulili. Objęłam ich obojga.
- Cii, nie płaczcie. Będzie dobrze. - pogłaskałam ich po główkach.
- A jesli on umze ? - spytał mały Jaxon.
- Nie umrze. Obiecuję. - ponownie ich przytuliłam. - Połóżcie się do łóżeczka ja się przebiorę i położymy się spać dobrze? - dzieci wykonały moje polecenie. Szybko wyciągnęłam z szafki Justina jakąś bluzkę i spodenki. W łazience w błyskawicznym tępię się przebrałam i położyłam się obok dzieci.
Jazzmyn przytuliła mnie z jednej strony a Jaxon z drugiej. Jak dobrze że mam z nimi taki dobry kontakt. Cała zmartwiona zasnęłam.
†††††††††††††††††††††††††††
nie będę się tłumaczyć bo i tak nie mam komu. Opowiadania pewnie nikt już nie czyta i każdy pewnie zapomniał o nim. wiem zawaliłam po całości. nie napisałam wam że wyjeżdżam. rozdziały dodaję późno, ale staram się. zrozumcie mnie. szkoła, obowiązki a po za tym pogoda robi się piękna i aż żal z niej nie skorzystać. mam też życie w realu a do kogoś kto napisał do mnie na TT że jestem dziwką bo nie dodaję rozdziałów - przepraszam bardzo ale ja nie jestem robotem!!!!!!! mam też kogoś zwanym przyjacielami!
Nie będę wymagać od was komentarzy - chcecie-komentujecie = szybciej rozdział
nie chcecie-nie komentujecie= późno rozdział
wasza decyzja.
przepraszam i mam nadzieję że jednak komentarzy będzie dużo.
i szykuję się też na falę hejtów.
-papapapapapa
nie będę się tłumaczyć bo i tak nie mam komu. Opowiadania pewnie nikt już nie czyta i każdy pewnie zapomniał o nim. wiem zawaliłam po całości. nie napisałam wam że wyjeżdżam. rozdziały dodaję późno, ale staram się. zrozumcie mnie. szkoła, obowiązki a po za tym pogoda robi się piękna i aż żal z niej nie skorzystać. mam też życie w realu a do kogoś kto napisał do mnie na TT że jestem dziwką bo nie dodaję rozdziałów - przepraszam bardzo ale ja nie jestem robotem!!!!!!! mam też kogoś zwanym przyjacielami!
Nie będę wymagać od was komentarzy - chcecie-komentujecie = szybciej rozdział
nie chcecie-nie komentujecie= późno rozdział
wasza decyzja.
przepraszam i mam nadzieję że jednak komentarzy będzie dużo.
i szykuję się też na falę hejtów.
-papapapapapa