Zawieszenie


Z przykrością to robię, ale moja klawiatura nie została naprawiona. Nie będę pisała rozdziałów na tablecie. Przykro mi że was zawiodłam.


Drugą rzeczą jaka przyczyniła się do zawieszenia bloga jest główna bohaterka. Moje uwielbienie do Seleny Gomez minęło. Nie lubię jej i pisanie opowiadania z nią jest dla mnie męczarnią.


Jeśli znacie jakieś ciekawe dziewczyny, które mogłyby być główną bohaterką, napiszcie mi jej imię i nazwisko.


Może dzięki temu wrócę do opowiadania.


Data powrotu NIEOKREŚLONA.




Rozdział szósty

notka pod rozdziałem

Selena

- Więc co postanowiliście? - spytałam z suchością w gardle.Czułam niepokój, strach? Cholera! Wiem że to dla nas ogromna szansa, ale nie chcę się rozstawać. Cała siódemka wymieniła się spojrzeniami. Nikt się nie odezwał. Patrzeliśmy na siebie ze strachem. Oczywiście pary siedziały przytulone do siebie. Emily z Andrewem a Lily z Louisem. Lucy siedziała obok mnie i Sebastiana gdyż jej chłopaka z nami nie będzie.


Cisza mnie dobijała. Zżerała mnie od środka. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale nie pozwalałam im wyjść na jaw.
- Więc. - odezwałam się ponownie nie wytrzymując już tej presji.
- No to może ja zacznę. - odezwała się Lucy. Wszystkie pary oczu zwróciły się ku niej. - Sądzę że to dobry pomysł. Możemy się widywać co tydzień a po za tym jest coś takiego jak Skype i telefony. - mówiła niepewnie bawiąc się swoimi paznokciami. Zastanowiłam się chwilę nad jej słowami i dopatrzyłam się w nich sensu.
- Masz rację. - odezwałam się równo z resztą przyjaciół. Zaśmialiśmy się, lecz atmosfera nadal była napięta.
- Czyli co? Zgadzamy się? - zapytał Andrew. Każdy z nas pokiwał twierdząco głową. Już nie mogłam powstrzymać łez. Pozwoliłam im płynąć.
- Ej mazgaja! Przeżyjesz. - zwrócił się do mnie Sebastian.
- Wcale nie jestem mazgają, palancie. - zaśmiałam się ocierając łzy.No tak nawet przy poważnych sytuacjach jesteśmy niepoważni. Nagle po pokoju hotelowym rozległo się pukanie.
- Proszę! - krzyknęliśmy wszyscy.  Do średnio dużego pomieszczenia o karmelowych ścianach i milutkim, puszystym dywanie wszedł nasz trener.Rozejrzał się po pokoju a później spojrzał na nas.
- I jak dzieciaki. Zdecydowaliście się? - zapytał podchodząc do nas. Każdy z nas uśmiechnął się i pokiwał głową na znak zgody.
- Wiedziałem. To bardzo dobra decyzja. - powiedział siadając na kanapie. - Więc reszta ma wylot za dwa tygodnie. - każdy z nas zaczął się cieszyć. - A Ty Selly i Emily jak  już było mówione zostajecie tutaj. - skierował się do wyjścia. - A i jeszcze jedno. Wasi rodzice o wszystkim już wiedzą i wyrazili na to zgodę. Dobranoc młodzi. - wyszedł z pomieszczenia a my zajęliśmy się wygłupami.

trzy godziny później


- Dobranoc. - powiedziałam Lily kiedy znikałam za drzwiami pokoju. - A i nie strasz mnie dziś. - usłyszałam jej cichy chichot. Weszłam do pokoju i ściągnęłam moje ulubione buty. Podchodząc do szafy wyciągnęłam z niej dużą bluzkę, którą wzięłam kiedyś Louis'owi. Chwyciłam też czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Kiedy w niej byłam zdjęłam z siebie dzisiejsze ubrania i wskoczyłam pod prysznic. Kurek wody odkręciłam tak aby woda nie była ani za ciepła ani za zimna. Na swoje mokre ciało nałożyłam jagodowy żel do mycia ciała, który chwilę później został zmyty. Po umyciu i opłukaniu włosów wyszłam z pod prysznica i zaczęłam osuszać moje ciało i włosy. Na siebie ubrałam wcześniej wybraną piżamę i bieliznę, a wilgotne włosy spięłam w niechlujnego koka. Kiedy znajdowałam się jeszcze w łazience usłyszałam pukanie do drzwi. Szybkim krokiem opuściłam łazienkę i otworzyłam drzwi a moim oczom ukazał się Sebastian. 
- Mogę? - spytał wskazując głową w głąb mojego hotelowego pokoju. 
- Jasne, wchodź. - przepuściłam go. Chłopak udał się na moje łóżko i położył się na plecach patrząc w sufit. Położyłam się obok niego i lekko szturchnęłam go z łokcia.
- Co jest?  - spytałam.
- Spotkałem dziś taką jedną dziewczynę, spędziliśmy razem trochę czasu. Jak myślisz mam u niej szanse? - odpowiedział odwracając swoją twarz ku mnie.
- Jeszcze pytasz? Jasne że tak. Jesteś miły, zabawny i przystojny. Każda by cię chciała. - powiedziałam szczerze. 
- Jesteś pewna?
- W stu procentach. - powiedziałam i usłyszałam że dostałam esemesa. Sięgnęłam ręką po niego i odblokowałam. Dostałam esemesa od Justina. 
- Kto to. - odezwał się Sebastian.
- Nikt. Rodzice. - skłamałam uśmiechając się lekko.
- Jasne, bo uwierzę. - zaśmiał się i próbował wyrwać mi telefon.
- Haha Sebastian, zostaw. - śmiałam się w niebo głosy. Sebastian usiadł na mnie i wyrwał mi telefon. I przeczytał zawartość esemesa.
- Justin, Justin, Justin? Czy to nie przypadkiem Justin Bieber? - oznajmił. A ja tylko się zarumieniłam. - Uuuuuu Selena. Widzę że wybrałaś chłopaka z wysokiej pułki. - żartował.
- Daj spokój. Tylko się z nim spotkałam. - broniłam się.
- Od tego się zaczyna. Masz. - podał mi telefon. - No odpisuj mu! - pogonił mnie co szczerze mnie zdziwiło. Chwyciłam telefon i przeczytałam wiadomość.

Justin 

I jak po spotkaniu? Żyjesz ☺

- Będziesz tak na mnie patrzeć? - powiedziałam do Sebastiana.
- No dobra, dobra. Już idę. - udawał obrażonego i wyszedł z pokoju.
- Dobranoc! - krzyknęłam zanim zamknął drzwi. Odblokowałam ponownie telefon i odpisałam.

Do Justin

Jest dobrze. Zostaję tu i jeszcze żyję. Dzięki że pytasz ☺

Niemalże od razu dostałam odpowiedź. 

Justin 

Wiesz, szkoda gdyby taka piękna dziewczyna nie żyła ♥ I nie ma za co.

Uśmiechnęłam się do telefonu. Wysłał mi serduszko. Słodkie. Justin jest na prawdę fajny, miły, zabawny. Fajnie by było się jeszcze z nim spotkać. Takie myśli krążyły ciągnę po mojej głowie. Nie wiem co mam o tym myśleć.

dwa tygodnie później

- Będę za wami tęsknić! - krzyknęłam kiedy ostatni raz machałam moim przyjaciołom. Mocno przytuliłam moją przyjaciółkę, która tu ze mną zostaje. Po twarzy mojej przyjaciółki spływała fala łez. Cóż się dziwić, musiała się pożegnać ze swoim chłopakiem, którego tak kochała.
- Oj no już nie płacz. Zobaczymy się z nimi  niedługo. - pocieszyłam ją, głaszcząc po ramieniu. - A teraz weźmy te walizki i zobaczmy w końcu ten dom. - powiedziałam uradowana. Emilly zabrała swoją walizkę a ja swoją i udałyśmy się do taksówki, która już na nas czekała.
- Dzień dobry. - przywitałyśmy się z kierowcą.
- Witam. Wy pewnie jesteście od pana Grey'a? - zapytał miło się uśmiechając. Pan Grey to inaczej nasz trener.
- Tak. - powiedziała Emily zamykając drzwi samochodu. Całą drogę do nowego domu, który zafundowali nam nasi rodzice przejechałyśmy rozmawiając ze starszym kierowcom. Po upływie piętnastu może trzydziestu  minut dojechaliśmy pod piękny, nowoczesny dom.
- Woow. - zdołałam powiedzieć tylko to kiedy zobaczyłam dom.
- Cóż, dziękujemy za podwózkę. Było miło. Proszę tu pieniądze. - odezwała się Emily, wyciągając z kieszeni swoich szortów pieniądze.
- Ależ proszę. Mnie również było miło. Życzę miłego mieszkania i do zobaczenia. - odpowiedział patrząc w w lusterko. Grzecznie wysiadłyśmy z samochodu i udałyśmy się do bagażnika, aby wyjąć z niego nasze walizki. Kierowca otworzył nam go. Z trudem wyjęłam mój bagaż.
- Czekaj słonko, pomogę ci. - powiedział, chwytając moją torbę.
- Dziękuję. - mruknęłam zawstydzona, kiedy to starszy pan pomaga mi a nie na odwrót.
- Nie ma za co. Do widzenia dziewczyny. - pomachał nam i wsiadł do żółtego Audi z napisem Taxi.
- Nie mogę się doczekać, zobaczenia wnętrza domu. A ty? - zapytałam podekscytowana. Dziewczyna pokiwała twierdząco głową, a ja otworzyłam drzwi. Zaparło mi dech w piersiach. Po prostu niesamowite. Wnętrze domu utrzymane było w stylu nowoczesnym. Ciemne panele, jasne ściany. Jeśli miałabym określić ten dom dwoma słowami to były by to nowoczesność i minimalizm. Emily oznajmiła że idzie na górę poszukać swojego pokoju. Odpowiedziałam jej że też zaraz to zrobię.

Kiedy rozglądałam się po salonie dostałam esemesa.

Justin 

Jak tam dzień? 

Czy wspomniałam Wam że Justinem jesteśmy przyjaciółmi? Jeśli nie to przepraszam i mówię że jesteśmy. Dobrze się z nim dogaduję. Poznałam też jego rodzeństwo. Kochane maluchy. 

Do Justin

A dobrze. Właśnie się ''wprowadzam'' do nowego domu. A jak tam u ciebie?


Schowałam telefon do kieszeni jeansowej kurtki, ponieważ w spódniczce nie miałam kieszeni. Ponownie wróciłam do zwiedzania mieszkania.

Dom był ogromny. Trochę mi zajęło mi znalezienie mojego pokoju, ale kiedy już go znalazłam położyłam się na dwuosobowym łóżku. Teraz miałam ochotę tylko leżeć. Zajęłam esemesowaniem z Justinem.

Justin

Za pięć godzin mam koncert. A powiesz mi wreszcie przy jakiej ulicy znajduje się jak cytuję najlepszy dom świata? :D 

Do Justin 

A powiem, powiem. Reed Street 23.*
Jak coś to zapraszam ☺

Justin

Spodziewaj się mnie. 

Do Justin

Mam się bać?

Justin

A nie wiem, nie wiem.
Muszę kończyć idę na próbę.
Papa moja najko :D

Zaśmiałam się do wyświetlacza. Gdybyście czytali nasz inne rozmowy. Mato Boska! 

- Selly. Co robisz? - do pokoju weszła Emily. Cicho podeszła do mojego łóżka i usiadła obok mnie.
- W sumie to nic. Pisałam z Biebsem. A teraz się nudzę. Czemu pytasz? - odpowiedziałam. 
- Tak jakoś. - powiedziała zmieszana. 
- Ej, Em co jest? - zapytałam widząc jej minę.
- Tu niedaleko, mieszka moja kuzynka. I zaprosiła mnie dziś na spacer i  mam pytanie czy nie będziesz miała nic przeciwko. 
- Em serio? Pewnie że nie. Idź baw się. - pogoniłam ją.
- Dzięki! - ucałowała mnie w polik i wyszła z mieszkania. Zeszłam na dół do salonu i włączyłam sobie telewizor. Jest godzina trzynasta dwadzieścia i w telewizji nie leci kompletnie nic! 

Wygodnie rozłożyłam się na kanapie i nieoczekiwanie zasnęłam.

Justin

- Jak tak bardzo chcesz to jedź do niej. Ale wróć godzinę przed koncertem. - mówił menadżer. Nie słuchałem go zbytnio bo szybko zbiegłem do mojego samochodu. Kierunek - Dom Selly. Swoją drogą bardzo ją lubię, jesteśmy przyjaciółmi.A nawet jak twierdzą gazety ponoć jesteśmy parą. To na prawdę śmieszne że z jakąkolwiek kobietą się spotkam to ona już staje się moją dziewczyną. Okropne. 

Kiedy stanąłem na czerwonym świetle poczułem zmęczenie, które czuję już od jakiegoś czasu, chodź nikomu o tym nie mówię. Ostatnio często koncertuję i strasznie się osłabiłem. Zastanawiam się czy uda mi się dziś zagrać koncert. 

Kiedy po dwudziestominutowej drodze znalazłem się pod adresem, który podała mi Selena, wysiadłem z  mojego Ferarri i bez pukania wszedłem do domu.Chciałem ją trochę nastraszyć. 

Po cichu wszedłem do domu i rozglądałem się po pomieszczeniach. Usłyszałem dźwięk telewizora więc udałem się w miejsce z którego się ono wydobywało. 

Przez róg kanapy zauważyłem śpiącą Selenę. Cicho się zaśmiałem.

- Bu! - krzyknąłem a dziewczyna jak oparzona spadła z kanapy. Z jej ust wydobył się krzyk strachu. 
- Zabiję się. - wstała i zaczęła biec w moją stronę. Myślała że uda jej się mnie przewrócić, ale byłem sprytniejszy. Rozłożyłem ramiona i po prostu ją przytuliłem.
- Też cię kocham. - zaśmiałem się. Dziewczyna zaczęła się śmiesznie wiercić i śmiać. 

***
- Udanego koncertu. - pożegnała się ze mną. 
- Dzięki, pa. - pocałowałem ją w policzek.

Znów wróciłem do areny, pod którą stał już tłum fanów. Na ich widok nabrałem sił, których na prawdę zaczynało mi brakować.

- Jesteś już. Idź się przygotować i zaczynamy. - pogonił mnie Scooter. Szybkim krokiem udałem się do  garderoby i zacząłem się ubierać.

Selena

Włóczyłam się po domu, co chwila oglądając nowe miejsca.

If i was your boyfriend , I'd never let you go.

Mój piękny dzwonek. Dałam na chwilę Justinowi telefon a on zmienił mój dzwonek na swój hit Boyfriend. Piosenka fajna, i nie mam nic przeciwko.

- Halo? - odebrałam.
- Cześć córciu. Co u ciebie? Jak dom? - zapytali mnie jak zawsze radośni rodzice.
- Wszystko dobrze. Ale czemu dzwonicie skoro dzwoniliście godzinę temu? - zaciekawiona odpowiedziałam idąc do kuchni. Kiedy się w niej znajdowałam wzięłam do ręki jabłko.
- Wiesz jest sprawaaa. - przedłużał tato.
- Więc słucham.
- Jestem w ciąży. - odezwała się mama. Moje jabłko, które trzymałam spadło na ziemię i roztrzaskało się na kilka części.
- Coooooooo? - byłam w szoku, kompletnym szoku.  - Ale jak, co, gdzie?
- Córciu nie każ na mówić ci jak się robi dzieci. - zaśmiała się mama.
- No wiecie co? - dołączyłam do nich. - Cóż mogę powiedzieć. Gratulacje! Wreszcie doczekałam się rodzeństwa. 
- My też się... - przerwał im drugi telefon.
- Poczekajcie zaraz oddzwonię.

Rozłączyłam się i odebrałam drugie połączenie.

- Halo? 
- Selena, możesz przyjechać do nas. Błagam. - prosiła przerażona Pattie. Mama Justina.
- Pewnie,zaraz będę ale co się stało? - wypytywałam zdenerwowana.
- Powiem ci na miejscu czekam. - rozłączyła się. Szybko ubrałam na nogi białe conversy i wybiegłam z mieszkania. Nie miałam samochodu, a na taksówkę nie miałam czasu czekać, więc zaczęłam szybko biec. Po piętnastu minutach szybkiego biegu byłam kurewsko zmęczona, ale na szczęście byłam już pod domem państwa Bieber'ów. Wbiegłam do domu zdyszana.
- Jestem! - krzyknęłam. Podparłam się o ścianę próbując złapać oddech. Było mi ciężko a w dodatku mam astmę. 
- Jezu dziecko, biegłaś? - spytała zmartwiona Pattie. Pokiwałam twierdząco głową.
- Jak ja ci się odwdzięczę. - mówiła chwytając się za głowę. 
- Nie trzeba, ale powiedz co się stało. - kiedy to mówiłam mój oddech się uspokajał a do holu wszedł Jeremy tata Justina. 
- Justin miał koncert i zasłabł. Wywiozła go karetka.Dzieci mówią że chcą do niego, albo do ciebie. Jazmyn wpadła w panikę. Myśli że Justin umiera. My musimy do niego jechać. Prosimy zajmiesz się nimi na noc? - powiedział Jeremy. 
- Pewnie, ale nie wzięłam nic na przebranie. 
- Weźmiesz coś od Justina. - oznajmiła mama gwiazdy.
- Dobrze. To ja idę w wy jedźcie i koniecznie zadzwońcie. - poszłam na górę do dzieci. Martwiłam się o Justina. Jak był u mnie wyglądał na zmęczonego.Weszłam do pokoju mojego przyjaciela a na łóżku siedziało rodzeństwo przytulone do siebie. Płakali.
- Selena.- podniosły się i mocno mnie przytulili. Objęłam ich obojga.
- Cii, nie płaczcie. Będzie dobrze. - pogłaskałam ich po główkach. 
- A jesli on umze ? - spytał mały Jaxon.
- Nie umrze. Obiecuję. - ponownie ich przytuliłam. - Połóżcie się do łóżeczka ja się przebiorę i położymy się spać dobrze? - dzieci wykonały moje polecenie. Szybko wyciągnęłam z szafki Justina jakąś bluzkę i spodenki. W łazience w błyskawicznym tępię się przebrałam i położyłam się obok dzieci.
Jazzmyn przytuliła mnie z jednej strony a Jaxon z drugiej. Jak dobrze że mam z nimi taki dobry kontakt. Cała zmartwiona zasnęłam.


†††††††††††††††††††††††††††

nie będę się tłumaczyć bo i tak nie mam komu. Opowiadania pewnie nikt już nie czyta i każdy pewnie zapomniał o nim. wiem zawaliłam po całości. nie napisałam wam że wyjeżdżam. rozdziały dodaję późno, ale staram się. zrozumcie mnie.  szkoła, obowiązki a po za tym pogoda robi się piękna i aż żal z niej nie skorzystać. mam też życie w realu a do  kogoś kto napisał do mnie na TT że jestem dziwką bo nie dodaję rozdziałów - przepraszam bardzo ale ja nie jestem robotem!!!!!!! mam też kogoś zwanym przyjacielami!

Nie będę wymagać od was komentarzy - chcecie-komentujecie = szybciej rozdział
nie chcecie-nie komentujecie= późno rozdział

wasza decyzja.

przepraszam i mam nadzieję że jednak komentarzy będzie dużo.

i szykuję się też na falę hejtów.


-papapapapapa

Rozdział piąty †

Selena 

- Czemu płaczesz? - podniosłam wzrok i ujrzałam Justina. Spojrzałam na niego zapłakanymi oczami, by zobaczyć jego zmartwiony wzrok. Justin przysiadł się obok mnie i chwilę nic nie mówił. Była cisza. Pusto w korytarzu, tylko ja on i mój płacz, który co chwilę zagłuszał ciszę.
- Wiem że to nie moja sprawa i...- odezwał się przerywając ciszę. - I jeśli nie chcesz to nie musisz mi mówić. Ale może jakoś ci pomogę. - powiedział klękając przede mną.
- Nasza grupa dostała propozycję na letnie warsztaty w Dance Academy Company. Ale chcą nar rozdzielić. - odpowiedziałam wycierając łzy. 
- Wiesz nie wiem co powiedzieć. Ale sądzę że to dobra propozycja. - sprostował. Spojrzałam na niego zdziwiona. - Spójrz na to z tej strony. Przecież nie zawsze będziecie robić wszystko razem. -  tłumaczył patrząc mi w oczy.Może i ma rację? Coś w tym jest.

Justin 

- Wiesz nie wiem co powiedzieć. Ale sądzę że to dobra propozycja. - sprostowałem. Spojrzała na mnie zdziwiona. - Spójrz na to z tej strony. Przecież nie zawsze będziecie robić wszystko razem. - patrzyłem w jej ciemne tęczówki. Ma na prawdę piękne oczy. Mają w sobie coś takiego co nie pozwala przestać na nie patrzeć. 
- Może masz rację. - zatrzymała się na chwilę patrząc na list, który mocno trzymała w ręce. Ilustrowała każdy wyraz znajdujący się na papieże. Znów zobaczyłem łzy w jej oczach. Miałem ochotę je wytrzeć, ale nie chce posuwać się za daleko. Przecież dopiero się poznajemy. Dziewczyna sama wykonała ten gest i otarła swoje policzki. - Podjęłam decyzję, ale poczekam na resztę przyjaciół. - uśmiechnęła się delikatnie, na co czekałem. Nie lubiłem płaczu u dziewczyn. Kojarzyło mi się to z tym że ktoś je do tego doprowadził. Moim zdaniem kobiety wyglądają lepiej kiedy się uśmiechają.
- Głupio mi teraz. - odezwała się ponownie zginając list. Spojrzałem na nią zdezorientowany.
- Dlaczego? - spytałem ponownie siadając na moje wcześniejsze miejsce. Głośno westchnęła.
- Bo umówiłam się z tobą żeby tańczyć, a teraz nie mam na to ochoty. Przepraszam. - powiedziała zrezygnowana. Potarłem ją po ramieniu.
- Nie przepraszaj. Rozumiem Cię. - pocieszyłem ją. Nagle wpadłem na pomysł. - Może przejdziemy się do parku? Poznać się trochę. - podrapałem się po karku.
- W sumie czemu nie. Ale czy będą tam twoje fanki. Wiesz nie chce być od razu twoją dziewczyną. - lekko zachichotała na co jej zawtórowałem. No tak. Większość dziewczyn z jakimi mnie widziano, nazywano moimi ''dziewczynami". To śmieszne,ale taki już jest show biznes.
- Pewnie będą. Ale dam ci radę. Po prostu nie bierz niczego do serca. A zwłaszcza olewaj to co napiszą media.
- Um, okej, ale muszę się iść przebrać. Więc możesz iść ze mną. - ostatnie zdanie powiedziała nieco ciszej. Obydwoje wstaliśmy a ja udałem się za ciemnooką. Dzięki temu że szedłem za nią mogłem dokładnie zobaczyć jej ciało. Długie, szczupłe nogi kończyły się przy biodrach, które u większości dziewczyn były szerokie, ale nie u niej.Ciało miała niczym modelka. Idealne. Szła cicho i z gracją a jej długie włosy zwiewane były w tył. Ciągle towarzyszyło mi dziwne uczucie że skądś ją znam.

- Poczekaj w pokoju. Zaraz wrócę. - oznajmiła. Nawet nie zauważyłem że byliśmy już w jej pokoju. Usiadłem na skraju łóżka a moją uwagę przykuły trzy zdjęcia z jakiejś sesji. Wiem że nie powinienem ich oglądać bez z jej zgody więc tego nie zrobiłem. Po ubyciu pięciu minut z łazienki wyszła Selena. Wyglądała genialnie. Jasny sweterek z długim rękawem a do tego zwykłe szare jeansy i jasne baletki.Widać było że jest skromną osobą. Kiedy nasze spojrzenia spotkały się ze sobą szeroko się uśmiechnęła.

- Mogę zobaczyć te zdjęcia? - spytałem. Selena podała mi trzy fotografię. - Jesteś modelką Adidas Neo? - ponownie zapytałem będąc w szoku. Raczej znane gwiazdy reklamują te markę. Na przykład ja.
- Tak, jestem. - odpowiedziała spokojnie. - Możemy iść. - dodała. Wstałem z łóżka i dorównałem brunetce.

Selena

- Jak stałaś się modelką?
- W sumie to całkiem przypadkiem. Zaczepił mnie na ulicy jakiś mężczyzna przedstawiając się jako agent modelek. Zaproponował mi próbą sesję i tak już zostało. - opowiedziałam zamykając drzwi.

...Can't remember to forget you...
- Przepraszam. - poczułam cudzą rękę na ramieniu, która zmusiła mnie do zdjęcia słuchawek.
- Tak? - spytałam widząc obcego mi mężczyznę. Lekko spanikowałam widząc go.
- Jestem Tom Collins i prowadzę agencję modelek. Jesteś typem dziewczyny, której szukam. - mówił. Zaciekawił mnie.
- Dziękuję, ale co w związku z tym? - pogoniłam zniecierpliwiona. 
- Chciałbym abyś przyszła na próbną sesję jutro około szesnastej, pasuje ci?- przeszedł do rzeczy co mi się spodobało. 
- Czemu nie. - zaśmiałam się. - Na pewno się zjawię. Tylko gdzie?
- Tutaj masz adres i numer telefonu w razie pytań. - podał mi wizytówkę. - A teraz przepraszam śpieszę się na sesję Mirandy Kerr. Do zobaczenia jutro! - pomachał mi i odszedł. Była to dziwna sytuacja. Schowałam wizytówkę do kieszeni szortów i  z powrotem włożyłam słuchawki.
...but when you look at me the only memory is us kissing in the moonlight...

-Nie dość że potrafisz tańczyć to jeszcze jesteś modelką. Masz jeszcze jakieś ukryte talenty?
- Czy ja wiem? Może śpiew? Nie raczej, nie. - odpowiedziałam spoglądając na niego.
- Śpiewasz? - brnął dalej w  ten temat.
- Pod prysznicem, i jak nikogo wokół nie ma. - zażartowałam. Kto tak nie robi? Ja tak  robię.
- Kto wie, może kryje się w tobie jeszcze jeden talent. Na pewno mi kiedyś zaśpiewasz, jeśli się jeszcze spotkamy. - ściszył ton.
- Na pewno się spotkamy.Lubię cię. - sprostowałam.
- I wzajemnie. A i zapomniał bym. Też muszę jechać się przebrać. Nie przeszkodzi ci to?
- Nie skąd że. Ty też na mnie czekałeś. - szturchnęłam go z łokcia. Droga do samochodu, w którym czekał na nas Kenny zajęła nam dosłownie chwilę. Otworzył mi drzwi i pozwolił  wejść pierwszej.
- Dziękuję. - mruknęłam cicho. Wsiadł zaraz za mną.
- Kenny, to Selena. Selena to Kenny. - przedstawił nas sobie. Jego ochroniarz odwrócił się do nas i podał mi rękę.
- Miło poznać. - powiedziałam odwzajemniając jego gest.
- Gdzie jedziemy,młody? - zapytał Justina odpalając silnik.
- Do mnie a potem do parku. - odpowiedział. Później zająłą się rozmową ze mną. On jest na prawdę miły i zabawny. Zupełnie inny niż opisują do media.
- Jesteśmy młodzi. - powiedział energicznie Kenny. Justin znów przepuścił mnie w drzwiach. Prawdziwy dżentelmen.
- Zapraszam. - powiedział otwierając drzwi swojego jak mniemam domu. Gestem głowy podziękowałam i weszłam do środka. Dom był piękny. Ciemna drewniana podłoga idealnie pasowała do jasno beżowych ścian, które zdobiły liczne zdjęcia rodzinne jak i wiele nagród Justina. Nie dziwie się że tyle ich ma. W końcu ma chłopak talent.
- Poczekasz w salonie? - wskazał ręką na pomieszczenie.
- Pewnie. - odpowiedziałam kierując się do niego. Usiadłam na jasnej skórzanej kanapie czekając na niego. Nagle w domu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Chwilę później w salonie znalazła się kobieta. Miała długie brązowe długie włosy i piękny szeroki uśmiech.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się delikatnie wstając z kanapy.
- Ty pewnie czekasz na Justina? Jestem Pattie. - przedstawiła się, podając mi rękę.
- Selena. Miło mi. - odpowiedziałam ściskając jej dłoń.
- Chcesz coś do picia? - zapytała grzecznie.
- Nie, nie dziękuję. - kiedy to mówiłam do salonu zawitał Justin.
- Cześć mamo. - dał jej całusa w polik. Kobieta przytuliła swojego syna.
- Selly możemy już iść. - zwrócił się do mnie. Powiedział do mnie Selly? Miło. Lubiłam gdy się tak do mnie mówiło.
- Do widzenia. - pomachałam kobiecie i wyszłam za Justinem.
- Do parku chcesz iść pieszo czy wolisz jechać autem? - zapytał wychodząc z domu.
- Szczerze, w Kanadzie jestem po raz pierwszy i nie wiem gdzie co jest. - zaśmiałam się.
- To możemy się przejść. - oznajmił. Szliśmy powoli ciągle rozmawiając i poznawając się nawzajem. Ku mojemu zdziwieniu ilość fanów i dziennikarzy była minimalna. Nie żeby mi to przeszkadzało, a nawet przeciwnie.
Justin jest typem osoby jakie lubię.Zabawny, miły i nie zawaham się użyć słowa kochany.
Ogólnie cały dzień był świetny aż do momentu kiedy dostałam telefon że już czas spotkać się z przyjaciółmi i podjąć decyzję...


od autorki :
wiem że, krótki, denny, zepsuty i ogólnie najgorszy. jest nudny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! i nie wmówicie mi że jest inaczej!!! Przepraszam WAS OGROMNIE! wiem że zawiodłam! nie wiem co mam wam na przeprosiny powiedzieć...
ale moim wytłumaczeniem jest to iż moje dłonie, ręce i nadgarstki cholernie pieką, szczypią i bolą. ja niestety jestem straszną sierotą i ten wypadek trochę mi namieszał. mam nadzieję że się nie gniewacie.!!!!
dziękuję za 24 komentarze pod poprzednim postem ♥ 
#muchLove
Mam nadzieję że tu też będzie tyle albo i więcej :)


do następnegoooo miśki!




Rozdział Czwarty

Selena 


- Przystojnym szatynie? O kim ty mówisz? - ponownie usiadłam na łóżku pozwalając Lily na dalsze opatrywanie mojej bolącej kostki. Moja przyjaciółka szeroko się uśmiechnęła nie dając mi żadnej odpowiedzi. Chyba że za odpowiedź uznamy głuchą ciszę, którą co chwilę przerywał cichy chichot.- Lily! - podniosłam zirytowana głos. 
- Jak to o kim? O Justinie Bieberze. - odpowiedziała na moje pytanie, kończąc smarować moją nogę maścią. Co Justin Bieber ma wspólnego ze mną?
- Po co chcesz o nim rozmawiać? Co stałaś sie Belieberką, czy jakoś tak? - znów spytałam marszcząc moje brwi.
- Nie, absolutnie nie. Ale nie mów że tego nie zauważyłaś. - ciągle brzmiała tajemniczo co powoli zaczynało mnie denerwować.
- Lily, możesz w końcu powiedzieć o co ci chodzi? Nie wiem co miałam zauważyć. 
- No jak na ciebie patrzył? Wyglądał jakby był zahipnotyzowany. - powiedziała zakręcając tubkę z maścią. Parsknęłam śmiechem szukając skarpety, żeby nałożyć ją na nogę z maścią.
- Niby kiedy tak patrzył? - spytałam zaciekawiona. W sumie fajnie by było gdyby to była prawda. Lily, tylko głupkowato się uśmiechnęła i zmierzała do wyjścia z pokoju.Robiła to w śmieszny sposób. - Odpowiedz. - rzuciłam w nią poduszką, którą oberwała w samą twarz. Zaśmiałam się z mojej celności.
- Chciałaś pobyć sama. - powiedziała ze by mnie zdenerwować. Na mojej twarzy wymalował się grymas niczym jak u pięciolatka. - Do jutra. - pomachała mi i wyszła.
- Idiotka! - krzyknęłam żeby mnie usłyszała przez zamknięte drzwi.
- Za to mnie kochasz. !- odkrzyknęła. Schowałam twarz w dłonie i zaczęłam się śmiać z naszej głupoty.Ja i moi przyjaciele nie należymy do osób normalnych. Kiedy już ogarnęłam siebie i swój śmiech powoli wstałam z łóżka żeby nie nadwerężać mojej kostki. Poszłam do stolika i zabrałam z niego telefon i słuchawki. Wieczorne słuchanie muzyki to coś co jest moim rytuałem. Bez tego nie zasnę. Znów poszłam do łóżka, ale tym razem położyłam się na nim i przykryłam szczelnie kołdrą. Przejrzałam moją listę utworów, i spośród 357 utworów jakie na niej wybrałam They Just Don't Know You Lyrics - Little Mix. Lubiłam i piosenki...ba! Uwielbiałam. Są świetne. Leżałam tak pod kołdrą słuchając muzyki i myśląc o tym co wspomniała Lily. Nie wiem czemu myślę o Justinie Bieberze. Jest w nim coś fascynującego.Wiem to, mimo że z nim praktycznie nie rozmawiałam. Wydaje się być jak każdy nastolatek. Co z tego że zna go cały świat. W głębi duszy pewnie jest sobą. Jeśli mam być szczera to nie dziwię się że dużo osób nazywa go seksownym. Kiedy stał obok mnie nie mogłam oderwać wzroku od jego twarzy i..mięśni.Kiedy objął mnie do zdjęcia poczułam jego biceps. Widać że dużo trenuje. Ja tam nie wiem, nie śledzę go na bieżąco. Czasem zdarzy się  że przeczytam coś na jego temat, ale uwierzcie mam ciekawsze rzeczy do roboty. Tak sobie leżałam ciągle o nim myśląc aż nie zadzwonił mój telefon.
- Halo? - powiedziałam.
- Gratulacje! Gratulacje! - usłyszałam głosy moich rodziców.
- Dziękuję.Nawet nie wiecie jak się cieszę. To otworzy mi drogę do dalszej kariery. - pisnęłam zadowolona.
- Wiemy, wiemy. Wyglądałaś pięknie. Muszę powiedzieć że ciało to masz po mamusi. - sprostował tata. Cała nasza trójka oczywiście się zaśmiała.
- Oj, tato. - ziewnęłam zmęczona.
- Zmęczona? Idź spać słoneczko. Dobranoc, i miłego pobytu w Kanadzie. - pożegnali się. Odłożyłam telefon na nocny stolik i położyłam się spać. O jejku jak mi tego brakowało.



W-O-R-D We’re coming up
K-k-k-k-keep it

Keep it coming up

So do your dance

Do your dance
Do your dance quick, mama

Come on, baby

Tell me what’s the word

OW!


Pierwsze nuty piosenki Word Up budzą mnie, wyspaną i szczęśliwą. Delikatnie przeciągnęłam się na ogromnym jak na jedną osobę łóżku. Przetarłam zaspane oczy i wyskoczyłam z łóżka.
- Auć! - pisnęłam kiedy moja noga zetknęła się z twardą podłogą. Kompletnie zapomniałam o mojej kontuzji a teraz ona dała o sobie znać. Szybko skuliłam się na ziemię i zaczęłam masować bolące miejsce. Cholera, jeśli nie przejdzie mi do trzynastej do będę miała przerąbane. Chwile później ból ustąpił a ja mogła spokojnie pójść do walizki i wyciągnąć swój strój na dziś. Będąc w łazience, ściągnęłam z siebie piżamę i ubrałam na siebie wcześniej przygotowane ubrania. Moje włosy? Cóż jak zwykle nie nie chciały się jakoś sensownie ułożyć więc spięłam je w warkocz. Na oczy delikatne cienie, a na usta pomatkę. Nie wyglądałam tak źle. Mi się osobiście podobał efekt końcowy.
Kiedy wychodziłam z łazienki do drzwi mojego pokoju ktoś zapukał.
- Proszę! - krzyknęłam nie chcąc podchodzić do drzwi.
- Jesteś już gotowa? Idziemy na śniadanie. - spytał głos Louisa. Uśmiechnęłam się delikatnie i wyszłam, poprawka lekko wyskoczyłam z pokoju. Mina Louisa była na prawdę zdziwiona. 
- Czemu kulejesz? - zaciekawiony spytał, kiedy zamykałam mój pokój na klucz. Cicho westchnęłam.
- Mały wypadek z Lily. - odpowiedziałam.
- Co ta moja wariatka znów wymyśliła? - zachichotałam kiedy usłyszałam jak nazwał swoją dziewczynę.
- Chciała mnie wczoraj wystraszyć. I udało jej się, ale spadłam z parapetu. - wytłumaczyłam. Louis pokręcił głową ze śmiechem i z niedowierzaniem. Kiedy zeszliśmy do restauracji zobaczyłam że są już tam wszyscy. Miło się z nimi przywitałam i zamówiliśmy sobie jedzenie.


Justin


- Halo? - spytałem wkurzony i zaspany. Kto normalny dzwoni o yyy trzynastej? No tak, to ja długo spałem.
- Siema Bieber. Co taki zaspany?  - powiedział Rayan.
- Obudziłeś mnie. - usłyszałem śmiech Rayana na moje słowa.- No co wyspać się nie mogę?
- Haha rób co chcesz. Chciałem ci tylko powiedzieć że nie mogę iść z tobą tańczyć. Dziś przyjeżdża rodzina. Sorry. - wytłumaczył.
- Spoko. Sam się przejdę. Sam plus pewnie fani pod domem i ochrona. - zaśmiałem się.
- Sława nie jest łatwa. - sprostował. - Dobra ja kończę, bo już przyjechali. Trzymaj się ziom. 
- Nara. - zakończyłem połączenie i wyszedłem z łóżka. Nie chciałem tego robić. No ale cóż. Zaspany poszedłem do łazienki i wziąłem prysznic. Kiedy spłukałem z siebie mój żel do mycia ciała wyszedłem z kabiny i osuszyłem się ręcznikiem. Nic mi się dziś nie chciało.Nawet nie układałem moich włosów jak mam to w zwyczaju. Ubrałem na siebie tylko jakieś bokserki i spodenki i wyszedłem z łazienki. Położyłem się na łóżko a w rękę chwyciłem mojego I-Phone. Standardowo włączyłem sobie Twittera. 
- Woow. - powiedziałem kiedy zobaczyłem ilość Follow jaką już mam. Ponad pięćdziesiąt jeden milionów. Nigdy bym sobie tylu nie wyobrażał. 
- Justin śpisz? -usłyszałem głos starszej kobiety. Zza drzwi wyszła moja babcia z dziadkiem. Zdziwiłem się na ich widok bo ponoć byli w Rzymie na wakacjach. Szybko wstałem i poszedłem się z nimi przywitać. Nie wstydziłem się tego, przytuliłem ich.
- Jak ty urosłeś przez tą trasę. - powiedział dziadek patrząc na mnie.
- Nie przesadzaj. Tylko trochę. - odpowiedziałem  na co babcia się zaśmiała. 
- Chodź na dół Pattie powiedziała że obiad już gotowy. - oznajmiła babcia wychodząc z pokoju.
- Ale ja nawet śniadania nie jadłem.
- Do której ty śpisz chłopie? - zaśmiał się dziadek.
- Oj daj mu spokój. Ma prawo. Ciężko pracuje. Koncertuje i mało śpi.Więc teraz może się lenić aż do wieczora. - broniła mnie babcia. 
- Dokładnie. - zaśmiałem się obejmując babcię ramieniem, ogłaszając że się z nią zgadzam. Dziadek się do nas przyłączył i zeszliśmy na moje śniadanie a ich obiad. Typowy ja. 


Selena 

- I jak podobają  się nowe układy? - spytał trener kiedy każdy z nas poszedł się napić.
- Yhymmm. - mruknęłam kiedy przez moje gardło przepływała zimna ciecz. 
- Eh, dzieciaki, jest mała sprawa. - nagle z pogodnego trenera stał się strasznie spięty. Wszyscy zdezorientowani podeszliśmy do niego wypytując co się stało.
- Powiem wam przy obiedzie, a teraz chodźmy dalej tańczyć. - zaproponował. Układ dziewczyn mi się podobał. Tak samo jak piosenka. Zgadniecie do jakiej piosenki tańczymy? - To może teraz ten układ zatańczą Louis, Andrew i Sebastian. - chłopaki zaś tańczą do piosenki,którą uwielbiam. Katy Perry - E.T.

- No i brawo. Genialnie zatańczyliście. - pochwalił ich trener. - Jak chcecie to możecie iść już do pokoi się umyć a dziewczyny mają  jeszcze zatańczą. - powiedział a chłopaki zrobili jak kazał.


Justin


- A pamiętasz jak fanka wbiegła na scenę? - powiedział Kenny, kiedy wchodziliśmy na salę do tańca. 
- Ta... - nie dokończyłem bo zauważyłem że w środku ktoś jest. A jeszcze bardziej że tańczy do mojej piosenki.


Nie powiem,ale te dziewczyny tańczą bosko i seksownie. A najlepiej ta na samym przodzie. Kiedy skończyły tańczyć odwróciły się  w moją stronę. Wtedy zobaczyłem ją. Piękną, wysoką brunetkę o której myśl nie pozwalała mi w nocy spać. Uśmiechnęły się na mój widok. 
- Dobra dziewczyny. Możecie już iść. - powiedział do nich trener, którego też miałem wczoraj okazję poznać. 
- Do widzenia. - powiedziały.Dwie z nich wyszły z sali witając się ze mną słowami Cześć. A brunetka jeszcze została.Kenny wyszedł z sali i powiedział że jak będę chciał wracać to mam do niego zadzwonić. Zaraz po tym jak wyszedł mój ochroniarz wyszedł też pan Smith - czyli trener tej grupy. Teraz zostałem sam na sam z ciemnooką. 
- Hej. - powiedziałem niepewnie kiedy do niej podszedłem. Selena przerwała pakowanie jakiś rzeczy i wstała żeby się przywitać.
- Cześć.Co tu robisz ? - spytała swoim delikatnym głosem. Uśmiechnęła się. Ma bardzo ładny uśmiech.
- To co wy. Przyszedłem tańczyć. - zaśmiałem się.
- No tak. Co można robić innego w sali tańca? - uderzyła się z otwartej dłoni w czoło. 
- Idziesz gdzieś? - zadałem najgłupsze pytanie. Jasne że gdzieś idzie jeśli się pakuję.
- Idę na obiad. A po za tym trener ma coś ważnego do powiedzenia a po jego minie nie wróży to nic dobrego. - posmutniała. 
- Będzie dobrze. - poklepałem ją po ramieniu.  Delikatny uśmiech znów wkradł się na jej usta.
- Eh, będziesz tu za jakieś półtorej godziny? - w jej głosie usłyszałem niepewność. 
- Będę, a co? 
- No chyba nie myślałeś że przepuszczę okazję tańczenia z gwiazdą. - puściła mi oczko i udała się w kierunku wyjścia. 
- A ja nie przepuszczę okazji tańczenia z najlepszą tancerką tego roku. - uśmiechnąłem się. - Będę czekał.Pa. - pomachałem jej.
- To cześć. - również pomachała i wyszła. Czułem szczęśliwy że mogę się z nią znów spotkać. Miała w sobie coś innego. Coś wyjątkowego. Coś co mnie do niej ciągnie mimo że prawie jej nie znam. 

Kiedy ogarnąłem już swoje myśli zacząłem tańczyć.

Selena


- To powiesz nam co chciałeś powiedzieć trenerze. - powiedział Andrew kończąc posiłek.
- Słuchajcie dostałem list z Dance Academy Company. Chcą wam dać letnie warsztaty taneczne. - zatrzymał się.
- To świetnie. - pisnęła Lucy.
- Ale rzecz w tym że....Podzielili was na dwa oddziały. Dwójka z Was zostaje tu w Kanadzie a reszta jedzie do Stanów Zjednoczonych. 
- Co?! - wstałam oburzona.
- Zastanówcie się. Nikt wam nie każe się zgodzić, ale to dobra okazja. A po za tym będziecie się mogli spotykać co weekend. Jazda do siebie zajmie wam jakieś dwie i pół godziny. - powiedział spokojnie. 
- Zastanowimy się.Ale kto zostaje tu a kto wyjeżdża? - zapytał Sebastian.
- Tu zostaje Emily i Selena a Lily,Lucy, ty, Andrew i Louis jedziecie. Tu macie wszystko napisane. - podał każdemu z nas kopertę z listem. - Ja was już dłużej nie trzymam. Idźcie się zastanowić. - każdy z nas odszedł od stołu i poszedł w innym kierunku. Ja poszłam szybko do pokoju i przebrałam się w dresy. Kiedy kierowałam się na spotkanie z Justinem niekontrolowane łzy płynęły mi do oczu. Nie chcę się rozstawać z moimi przyjaciółmi. Zatrzymałam się na środku korytarza i otworzyłam list, który nadal trzymałam w ręku.Zaczęłam czytać. Czy to cholernie trudne żeby przydzielić nas do tego samego oddziału? To tak dużo? Nie mam pojęcia czy się zgodzę. Nigdy nie rozstawaliśmy się na więcej niż kilka godzin a teraz?  Poddana usiadłam na krześle, które stało na korytarzu. Schowałam twarz w dłonie i płakałam.

Nagle poczułam cudzą rękę na ramieniu.
- Czemu płaczesz?......

od autorki:  wiem trochę się naczekałyście na rozdział, ale nie moja wina że jest coś takiego jak szkoła.  Nie lubię jej, ale muszę teraz poprawić oceny i to zajmuje mi mnóstwo czasu. Mam nadzieję że mnie zrozumiecie.

PODZIĘKOWANIE

Chciałam Was niezmiernie podziękować za 27 komentarzy pod poprzednim rozdziałem i ponad 4,100 wyświetleń. To dla mnie ogromny sukces. Nie wiem jak wam dziękować. Mam nadzieję że ta aura szczęścia nie była jednorazowa.

Następny rozdział pojawi się jeśli będzie powyżej 20 komentarzy. ☺



Proszę napiszcie w komentarzu więcej niż super, lub fajny czekam na nn. 
Rozpiszcie się. Napiszcie co wam się podoba w rozdziale, co nie. 

Dodałam zakładkę o blogu gdzie możecie przeczytać o czym mniej więcej będzie blog ♥

No następnego miśki ☺

Rozdział Trzeci

*notka pod rozdziałem*
Czytasz=Komentujesz!
Selena



Tyle emocji. W tym momencie czuję jednocześnie radość i strach. Wiem że poszło nam dobrze. Wiedziałam to po ilości oklasków jakie otrzymaliśmy po występie. Moje ręce drżą. Trochę się zdziwiłam że taka gwiazda jak Justin Bieber przyszedł obejrzeć ten konkurs. Dzięki temu że stał obok mnie mogłam zobaczyć jak przystojny był. Nie rozumiem czemu ludzie mówią  o nim że to pedał lub coś w tym stylu. Moim zdaniem zazdroszczą mu talentu, wyglądu i milionów fanów. Ja cóż... nie słucham jego muzyki ale nie jestem hejterem. Jeśli w radio poleci jego piosenka to z chęcią jej wysłucham, bo przyznać trzeba że głos to on ma potężny.  Moje rozmyślania przerwał jego głos.


- Więc wygrywają. - otworzył kopertę, którą przekazał mu prowadzący. Złapałam Lily z rękę i mocno ścisnęłam. Stres wziął nade mną górę. - Wygrywają NS FLORYDA! - powiedział a ja nie mogłam uwierzyć. Do moich oczu napłynęły łzy szczęścia. Cała nasza siódemka stanęła w kółku i mocno się przytuliła. Potem każdy z osobna sobie pogratulował. Przytuliłam się z każdym. Z Lily, Emily, Lucy, Andrewem, Louisem i Sebastianem. Moje ręce całe drżały. Nagle poczułam na swoim ramieniu czyjąś rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam Justina Biebera. 
- Gratuluję. - uśmiechnął się. Przytuliliśmy się. Nie znamy się, ale ten gest był bardzo miły. Chyba każdy jak komuś gratuluje wykonuje ten gest. Muszę przyznać że ma bardzo dobry styl i perfumy. Pachniał perfekcyjnie. Sel o czym ty myślisz? Odsunęliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy się. 
- Selena! Chodź do zdjęcia. - zawołał mnie mój trener. - Pan, Panie Bieberze też. - gwiazda poszła za mną i wszyscy ustawiliśmy się do zdjęcia. 

Justin 



- Miło było poznać. I mam nadzieję że jeszcze się kiedyś spotkamy. - powiedział starszy mężczyzna, który był trenerem zwycięskiej drużyny. Uścisnęliśmy sobie dłoń i gestem głowy pożegnałem się z całą ekipą NS Floryda. 
- Przepraszam. Mogę z tobą jeszcze jedno zdjęcie. - zapytała niedawno poznana dziewczyna ( Selena ) - Moja kuzynka zwariuje jak je zobaczy. - zaśmialiśmy się i poprosiliśmy kogoś kto przechodził obok nas o zdjęcie. 

- Jeszcze raz dzięki. Może się jeszcze spotkamy. Pa! - pomachała mi na pożegnanie i odeszła. Karce się teraz w myślach czemu jej nie zatrzymałem i spokojnie z nią nie porozmawiałem.  Wydawała się być, fajną dziewczyną. Od razu było widać że nie jest typem dziewczyn lecących na kasę. Stałem tak na środku sceny i ciągle o niej myślałem. O jej oczach, ustach i figurze. Ale jej największym atutem jest jej taneczny talent. Nie omieszkam że chciałbym kogoś w moim Bieber Team'ie.
- No już skończ tak o niej rozmyślać. - usłyszałem drwiący głos mojego przyjaciela. Zdezorientowany na niego spojrzałem. 
- Rozmyślać o kim? - spytałem drapiąc się w kark. Kurcze aż tak było to widać? 
- O tej brunetce. - wskazał na Selenę stojącą ze swoimi przyjaciółmi, którzy też są naprawdę świetni.
- Och skończ. Mam prawo niezła jest. - zaśmiałem się na co Rayan mi zawtórował. 
- Masz rację. Masz rację. Widzę że gust do dziewczyn, wcale ci się nie zmienił. - poklepał mnie po ramieniu i dał znak abyśmy się już stąd zwijali, bo zaraz przylecą tu moje fanki. Szybko zadzwoniłem po Kennego i po pięciu minutach był już obok nas. 
- Wiesz Justin, mógłbyś się od tych wszystkich tancerzy nauczyć tańczyć, bo tańczysz jak pokraka. - zażartował. Cóż Rayan zaczął się ze mnie śmiać tak samo Kenny, ale mi nie było do śmiechu, choć w głębi duszy wyczułem ten sarkazm. 
- Oj wyluzuj, młody. Żartowałem. - poklepał mnie po plecach widząc mój grymas. 
- Spoko. - odpuściłem. - Która godzina? -spytałem.
- Sprawdzę... Osiemnasta Czterdzieści, a co? -  odpowiedział Rayan. Wzruszyłem ramionami i spojrzałem w prawo gdzie wcześniej stała boska brunetka. Zawiodłem się kiedy jej nie zauważyłem. Cóż muszę się pogodzić że pewnie już jej nie zobaczę.
- Stary co jurto robisz?  - zwróciłem się do kumpla. 
- W sumie to nic. A czemu pytasz? 
- Bo mam ochotę potańczysz.Idziesz ze mną? - zapytałem z nutą nadziei,nie chciałem iść sam.A z mamą raczej nie pójdę. 
- Możemy iść, ale gdzie?
- Z tego co wiem to taka fajna sala jest w hotelu Lewis. - powiedziałem otwierając drzwi budynku. 
- Spoko. To nara. - ta, Rayan miał się fajnie. Kilka kroków od miejsca konkursu i już jest w domu. Pożegnaliśmy się naszym słynnym przybiciem piątki i poszliśmy w innych kierunkach. Zdziwiło mnie że nie było tu moich fanek.
- Gdzie są wszyscy fani? - spytałem zaciekawiony Kennego. 
- Podobno ktoś powiedział że wyjdziesz tylnim wyjściem. - odpowiedział naciskając na kluczyk samochodu, aby wyłączyć alarm.
- Och...
- Ciesz się, przynajmniej spokojnie dojedziemy do domu. - dopowiedział wchodząc do samochodu. 
- Też racja. - uśmiechnąłem się a Kenny ruszył w drogę do domu.

Selena



- No młodzi! Wiedziałem że Wam się uda. Byliście najlepsi z wpośród wszystkich. - skomplementował nas trener. - Aż mi się łezka w oczu zakręciła jak was zobaczyłem. - zażartował na co wszyscy odpowiedzieliśmy cichym chichotem.- Ale to że sezon konkursów się skończył, nie znaczy że przestajemy trenować. Jutro o trzynastej widzę was punktualnie przy sali to tańca. - pożegnał sie z nami i poszedł do swojego pokoju.
- Do jutra. - pomachałam wszystkim i poszłam do swojego pokoju. Jako że pokoje były trzyosobowe ja wybrałam opcję ze jako jedyna będę spała w jednoosobowym. Lubiłam pobyć sama. Zawsze siadałam na oknie i oglądałam ludzi przechodzących obok okna. Tak było i tym razem. Kiedy byłam już umyta i ubrana usiadłam na hotelowym parapecie. Był trochę mały i w każdej chwili mogłam z niego spaść. Nie przejęłam się tym i podziwiałam piękne widoki Kanady z okna. Byłam raczej marzycielką. Ciągle marzyła o wielu rzeczach. Żeby mieć kochającego chłopaka. Dzieci. Piękny mały domek gdzieś w spokojnej dzielnicy. Psa, posłusznego. Tak marzenie każdej małej dziewczynki, a ja właśnie czuję się jak mała dziewczynka.
- Buu! - ktoś krzyknął a ja ze strachu spadłam z parapetu. Upadłam bardzo niefortunnie. Jedna noga podwinęła mi się pod całe ciało, czego konsekwencją był ból. 
- Jezu nic ci nie jest? - rozpoznałam ten głos. Lily. 
- Nie tylko, kostka mnie boli. Przeżyję. 
- Trener mnie zabije jak nie będziesz mogła tańczyć. - sprostowała. 
- Nie przesadzaj. Pomóż mi wstać i podaj mi maść. Mam ją w kosmetyczce. - zrobiła tak jak kazałam. Cóż poboli i przestanie. Miałam tak już nie raz.Kiedy usiadłam na miękkim  hotelowym łóżku i czekałam na maść.
- Co ci strzeliło ze straszeniem mnie? - uniosła się, bo wieczorami już tak mam. Wtedy jest chwila w której lubię pobyć s a m a.
- Pomyślałam że się nudzisz. Ale zapomniałam że lubisz bywać sama. Przepraszam. - pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. Nie chciałam do tego doprowadzić. I wiem że ona też nie chciała. Wstałam przeszkadzając jej w opatrywaniu mojej kostki i podniosłam ją za ramiona. 
- Sel.. Twoja kostka. - powiedziała chcąc mnie znów posadzić. Otarłam jej łzę i mocno przytuliłam.
- Nie płacz. Poniosło mnie. Przepraszam. - szepnęłam jej do ucha.
- Ja też, przepraszam.- wzmocniła uścisk. Zaśmiałyśmy sobie nawzajem do ucha. To są moi przyjaciele z a w s z e w z g o d z i e. - Usiądź. Dokończę opatrywać ci kostkę i porozmawiamy  o przystojnym szatynie...




Od autorki: przepraszam że tak długo i taki krótki i taki do dupy, ale jak widać nie potrafię pisać. Mimo tego że nie za bardzo mi się rozdział podoba to scena z przyjaciółkami mi się jednak podoba.


Jeśli mogę prosić rozsyłajcie bloga gdzie się da. Jest nas tu mało 5 lub 6. Ale wiem też że jesteście stałymi czytelniczkami i jeśli nawet ma tak być do końca to nie skończę dla tych osóbek. KOCHAM WAS MOCNOOOO!!!!!!!!
Czytasz = Komentujesz.

Szykujcie się na zmianę szablonu. Wiem że robię to często, ale teraz mam wielkie plany...

Rozdział Drugi

♪♫♪♫ i ♫♪♫


Selena 


Leżę sobie na ciepłej leśnej polanie. Słońce tuli moje ciało, na które bezwładnie opadają kosmyki włosów pchanych przez delikatny wiatr. Mogłabym tu siedzieć cały czas. Na mojej ręce poczułam delikatne futerko. Spojrzałam w tym kierunku i zobaczyłam ślicznego, białego królika. Bez wahania wzięłam go na ręce i zaczęłam delikatnie głaskać. Nagle moje oczy zostały przysłonięte czyimiś dłońmi. Wystraszyłam się czego wynikiem było lekkie drgnięcie. 
- Pięknie tu, co? - spytał zachrypiały, seksowny męski głos. Mimo iż nie znam ani nie widzę tej osoby czuję się w jej objęciach bezpiecznie. 
- Tak. Bardzo. - odpowiedziałam a tajemnicza osoba zdjęła swoje ręce z moich oczu. Dziwne było to że nie czułam potrzeby spojrzenia w tył i dowiedzenia się kim jest ów osoba. Chłopak - bo tylko tyle wiedziałam o tejże osobie - usiadł za mną i objął mnie swoimi silnymi ramionami. Momentalnie swoją głowę położyłam na jego ramieniu. 
- Przepraszam znamy się? - zapytałam grzecznie delikatnie gładząc kciukiem jedną z jego dłoni. 
- Nie, nie znamy. - zaśmiał się słodko. - Ale możemy. - dokończył. 
- Okej. Więc ja jestem Selena. Jestem stąd. - mówiłam. - Jestem tancerką. 
- Tancerką powiadasz? 
- Mhmm. Teraz Ty powiedz coś o sobie. - powiedziałam a w odpowiedzi dostałam ciche mruknięcie do ucha. - No dalej. - pogoniłam z lekką niecierpliwością.
- Więc ja jestem ...



- WSTAWAĆ! - usłyszałam krzyk który wydobył się z ust moich przyjaciół. Niespodziewanie poczułam jak zimna ciecz wylała się z wiadra na ciało moje i trzech przyjaciółek. Piski wydały się z naszych ust niemalże od razu. W całym pokoju słyszałyśmy donośny śmiech chłopaków.
- Dupki. - powiedziała Lily, wycierając opadające na jej oczy krople wody. Ja razem z resztą dziewczyn tylko przytaknęłyśmy głowami i wstałyśmy z łóżka.
- Jeszcze się na Was odegramy. Zobaczycie i pożałujecie swoich czynów. - zagroziłam palcem. Chociaż raz chciałam się brzmieć poważnie, ale kiedy spojrzałam na ich twarze, na których widniały wielkie uśmiechy sama wybuchnęłam i ze śmiechu nawet zaczęłam się tarzać po ziemi.
- Atak. - powiedział Louis i nagle cała czwórka  chłopaków rzuciła się na mnie i zaczęła mnie łaskotać i tym podobne rzeczy. Dziewczyny tylko stały z boku i robiły to co ja czyli śmiały się ile powietrza miały w płucach.
- Chło..paki.. pro..szę przestań..cie! - krzyczałam przez śmiech. Jeden z nich skończył 'mnie torturować' i udawał że nad czymś myśli.
- Jak zrobisz nam śniadanie. - zaproponował. Reszta chłopaków również zakończyła łaskotanie mnie.
- Okej. I tak musiałabym zrobić Wam śniadanie, bo Wy nie potraficie nawet herbaty zaparzyć. - droczyłam się z nimi, bo wiedziałam że to zmusi ich do pokazana na co ich stać  a ja nie będę musiał nic robić.
- Jesteś pewna? - każdy z nich założył ręce na klatce piersiowej. Jak ja kocham się z nimi droczyć. Sądzę że to jest tak jakby jedna z naszych ulubionych form spędzania czasu razem. A najlepsze jest w tym to że każdy wie że robimy do dla żartów i nigdy nikt się nie obraził. Cała nasza ósemka rozumie się bez słów.
Lily, Emily i Lucy stanęły w równym rządku obok mnie i wykonały ten sam gest co chłopaki. Ja stałam jak słup soli chichotałam i z chłopaków i z dziewczyn. Niespodziewanie usłyszałam kaszlnięcie z ust Lucy. Spojrzałam na nią a z jej spojrzenia wywnioskowałam że czekają aż zrobię to samo co one. Uderzyłam się z otwartej pięści w czoło i wykonałam gest.
- No to udowodnijcie. - odezwała się Emily. Andrew, Louis, Sebastian i Tom spojrzeli na siebie.
- Okej, ale jak nam się uda to macie mówić że sądzicie że tańczymy lepiej od Was. - postawił warunek Andrew. Zgodziłyśmy się gestem głowy i każdy z nas poszedł w inną stronę.Chłopcy zgodnie z nakładem poszli do kuchni przyrządzić śniadanie za to każda  z dziewczyn poszła do łazienki. Dzięki Bogu rodzice kupili ogromny dom z wieloma łazienkami.

Kiedy już byłam umyta i ubrana zaczęłam prostować moje włosy.
Trochę mi to zajęło, ponieważ mam bardzo gęste włosy.
- Dziewczyny ! Śniadanie gotowe. - krzyknął dumny Andrew. Z rozbawieniem przewróciłam oczami i wyjęłam wtyczkę prostownicy z prądu. Leniwie wstałam z podłogi na której siedziałam i równie leniwie zeszłam na dół do kuchni. Już w progu poczułam przyjemny zapach tostów. Zaciągnęłam się tym zapachem.
- Pachnie nawet, nawet. - powiedziałam siadając na krześle i dosuwając się do stołu. Zaraz za mną przyszła reszta dziewczyn. Wszystkie usiadły przy stole i zaczęłyśmy jeść to co przygotowali nam nasi przyjaciele.

Podczas jedzenia śniadania - czyli około piętnastu minut - cały czas rozmawialiśmy i  śmialiśmy się. Moich rodziców jak zwykle rano nie było. Ale to dzięki nim stać nas na taki dom, takie życie i moją pasję.

- Dobra wygraliście. - powiedziała w pewnym momencie Lily. Cała czwórka wariatów - czytaj Andrew, Louis, Tom i Sebastian - przybili sobie piątki. Później zaczęło się opowiadanie kawałów, wygłupianie się i droga na zakończenie roku szkolnego.

Justin 

- Jakieś plany na dziś? - spytała moja mama, kiedy przeżuwałem ostatni kawałem tosta. 
- Idę z Rayanem pograć w koszykówkę, a potem pewnie będę odpoczywał. Nic mi się dzisiaj nie chce. A poza tym jutro idę na konkurs. - odpowiedziałem chowając talerz do zmywarki.
-  Konkurs. Jaki konkurs? 
- Jakiś taneczni. Pójdę tylko obejrzeć. Zapowiada się fajnie. - kierowałem się do wyjścia z kuchni.
- Justin. - zatrzymała mnie swoim matczynym głosem. Odwróciłem się do niej. - Ja idę teraz na zakupy, bo umówiłam się z koleżanką. Poradzisz sobie? 
- Mamo, nie mam pięciu lat. Dam radę. W razie czego zadzwonię po Kennego. - ucałowałem moją rodzicielkę w polik i poszedłem do siebie. Będąc na schodach usłyszałem jak drzwi domu się zamykają. Spokojnie wszedłem do łazienki i wykonałem szybki prysznic. Ni się obejrzałem byłem już umyty i przygotowany na grę w kosza. Spodnie z dresów, oczywiście jak to ja bez koszulki i do tego ulubione buty czyli supry. Włosów nie układałem bo przecież i tak  później będę je mył.
Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Szybkim ruchem przejechałem palcem o ekranie i odebrałem. Przez chwilę słychać było śmiech w słuchawce.
- Halo? - spytałem biorąc jedną butelkę wody z lodówki.
- Siema, Biebs. Gotowy na porażkę? - powiedział jak zwykle rozbawiony Rayan. Przewróciłem oczyma.
- Zawsze. - mówiłem rozbawiony jego pewnością siebie. 
- To idź już do ogródka na boisko, a ja przejdę przez płot i zaraz tam będę. - oznajmił.
- Czemu wejdziesz przez płot, a nie jak cywilizowany człowiek przez drzwi. - zaśmiałem się pod nosem.
- Wyjrzyj przez okno w kuchni, to się dowiedz. - rozłączył się a ja zrobiłem tak jak kazał. Rzeczywiście nie dziwie mu się że idzie przez płot. Tłum moich fanek i fanów okrążył całą przednią cześć domu. Zastanawiam się jak mama w ogóle wyszła. Moi fani zauważyli mnie w oknie i od razu zaczęli pokazywać w moją stronę. Uśmiechnąłem się do nich czule i pomachałem im. Przez okno usłyszałem ich wrzaski. Ciągle wołali Justin ! Justin Kocham Cię ! Jesteś najlepszy !. Kocham słyszeć takie słowa bo to daje mi motywację do robienia dalszej muzyki. Coś w głowie powiedziało mi żebym na wszelki wypadek zadzwonił po Kennego.
- Co tam młody? - powiedział zaraz kiedy odebrał.
- Wszystko okej, ale mógłbyś przyjechać. Fani są przed domem. Wiesz tak w razie co. - spytałem kierując się do ogrodu.
- Jasne. Rozumiem. A dużo ich jest? - zaciekawił się.
- Yep. - powiedziałem krótko, akcentując przy tym literę p. Kenny tylko coś mruknął do telefonu i powiedział że zaraz przyjedzie. Odłożyłem telefon na stolik leżący na tarasie i na wprost siebie zobaczyłem Rayana zeskakującego z płotu. Śmieszyło mnie to Rayana z resztą również.
- Szalonych masz tych fanów Jay. - przywitaliśmy się braterskim uściskiem.
- Wiem. - dumnie podniosłem głowę.
- Dobra, dobra panie gwiazda choć grać, zobaczymy czy masz jeszcze formę. - uderzył mnie lekko z pięści w ramię. Zaśmialiśmy się i poszliśmy grać.

Selena


- Dziękujemy Wam drodzy uczniowie za jeden z najlepszych roków szkolnych w historii tej szkoły. - po całej auli rozległy się głośne oklaski. Wszyscy lubili pana dyrektora. Mimo iż był starszy, był miły, zabawny i zawsze pomocny. - Chciałbym jeszcze wyróżnić i pogratulować waszym znajomym. Czy mogę prosić aby wstały następujące osoby? Selena Gomez, Lily Colins, Lucy Hale, Emma Woolf, Andrew Clark, Louis Mount i Sebastian Tarner. - wszyscy na siebie spojrzeliśmy i z uśmiechami na twarzy wstaliśmy. Czułam się jak gwiazda. Wszyscy na nas patrzyli. - Droga siódemko, chcę wam serdecznie pogratulować dostania się do międzynarodowego tanecznego konkursu. To duże wyróżnienie dla was jak i dla naszej szkoły. Jestem pewny że cała szkoła będzie na was głosować.Prawda?  - spytał a nagle na całej auli było słychać klaskanie, wiwatowanie i okrzyki typu wiemy że wam się uda, wygracie. Nie sądziłam że aż tyle osób w nas wierzy. To daje ogromną motywację i mocnego kopniaka w tyłek. Ukłoniliśmy się grzecznie i znów usiedliśmy i czekaliśmy aż akademia zakończenia roku szkolnego się skończy.


- Selena wstawaj. Już lądujemy. - budził mnie głos Sebastiana. Leniwie przeciągnęłam się na siedzeniu i przetarłam zmęczone oczy. 
- Pięknie tu w Kanadzie. - powiedziałam kiedy wyjrzałam przez okno. 
- Niczego sobie. - potwierdził moją tezę. Tak jak powiedział Sebastian chwilę później już staliśmy na lotnisku. Wzięłam swoje bagaże i udałam się z przyjaciółmi do wyjścia. Spojrzałam na wyświetlacz mojego I-Phona aby sprawdzić, która godzina. Dopiero szesnasta. 
-  Ej, jak się pośpieszymy to może pójdziemy jeszcze potańczyć. Co wy na to? - zaproponowałam z nadzieją w głosie. 
- Pewnie, jasne. Czemu nie? - odpowiadali po kolei. Uśmiechnęłam się i zadzwoniłam do rodziców że już jestem na miejscu. 
- Cześć córciu. I jak tam droga? - spytała mama. 
- Dobrze. Już jedziemy do domu.Pięknie tu. Ciepło. Piękne widoki. Lasy, parki. Ogólnie bardzo ładnie. - opowiadałam.
- Cieszymy się. Dobra nie trać czasu i baw się. Pa słonko! - cmoknęli do telefonu i rozłączyli się. Chciałam powiedzieć coś przyjaciołom, ale ugryzłam się w język bo zauważyłam że każdy rozmawia z rodziną.
- Ej, Selena!  Odwróć się. Zrobię ci zdjęcie. - krzyknął nasz trener. Zrobiłam jak kazał, a wynikiem tego wyszło fajne zdjęcie. Podobało mi się. 
- Dobra dzieciaki. Więc jest tak. Będziecie mieszkać w hotelu. Będzie też w nim sala do tańca. Wynająłem wam ją na dziewiętnastą.Pasuje wam?
- wszyscy skinęliśmy głowami i wsiedliśmy do dużego wana. Całą drogę do hotelu śmialiśmy się jak to mieliśmy w zwyczaju. 


O dziewiętnastej, jak to było umówione poszliśmy wszyscy do sali tańca.
Postanowiliśmy że zatańczymy sobie nasze ulubione tańce. Znów podzieliliśmy się na grupy. Ja poprosiłam dziewczyny abyśmy zatańczyły ten taniec. 

Tańczyliśmy, wygłupialiśmy się tak do około dwudziestej drugiej po czym każdy poszedł spać.



- Gotowi, wejść w świat tańca? - spytał trener kiedy trzymał klamkę drzwi do królestwa tancerzy. 
- Jak nigdy. - powiedział Andrew. Na twarzy każdego z nas pojawił się szeroki uśmiech. Nie wiem jak inni ale w środku czułam stres. Bałam się że coś pójdzie nie tak jak bym chciała. Trener otworzył drzwi a my wreszcie mogliśmy doznać tej atmosfery, która tam panowała. Było bosko. Duże telebimy, ogromna scena. Wszędzie było ciemno a całą hale rozświetlały liczne światła, reflektory. Światła świeciły we wszystkich kolorach jakie można sobie wymarzyć. Rozglądałam się dosłownie wszędzie. Cała nasza siódemka ślepo podążała za trenerem.  Zaprowadził nas do jak sądzę szatni.
- Przygotujcie się i zaczynamy. - przybił nam każdemu piątkę i wyszedł. Każdy zaczął się przygotowywać dziewczyny ubrały się tak samo jak ja. Krótki top w czarno - białą kratkę i krótkie czarne spodenki z wysokim stanem. A do tego białe koturny.  Po pół godzinnej rozgrzewce przyszedł po nas trener z jakim obcym mężczyzną, który ogłosił nam że nasza kolej. Cała nasza siódemka plus jeszcze trener mocno się przytuliliśmy i życzyliśmy sobie powodzenia.
- NS FLORYDA! - krzyknęliśmy jeszcze przed wejściem na scenę. Teraz niech się dzieje wola Boża.




Justin


Tłumy fanów już czekały na mnie przy jednej z najbardziej znanych hali w Kanadzie. Zrobiłem sobie z większością zdjęcie i wszedłem do środka. Od razu poczułem energię jaka tam panowała. Kiedy zająłem wraz z Rayanem nasze miejsca występy się zaczęły.

Jeśli mam wymieniać po kolei kto tańczył to było mniej więcej tak.

1. Kanada
2. New York
3. Niemcy
4. Floryda
5. Chiny.

Jeśli miałbym wybrać najlepszą grupę wybrałbym Florydę. Ci ludzie mieli w sobie dużo prawdziwej pozytywnej energii. Nie byli przesadnie skromni ani nie udawali najlepszych. Przy ich tańcu bawiłem się najlepiej  i muszę szczerze przyznać że ich układ był świetny. Ruchy. Perfekcyjne. Ale moją uwagę najbardziej przykuwała szczupła wysoka brunetka z przodu. Miała bardzo piękne ciało. Jej ruchy. Mogę być bardzo szczery i przyznam że wyglądała jak chodzący ideał. Sam seks. Jej długie loki idealnie pasowały do jej pulchnej buzi, która była bardzo piękna.Pomimo mroku jaki panował widziałem jej piękne brązowe tęczówki. Czerwone usta dodawały jej zmysłowości a krótka bluzka i spodnie kobiecości. Nie omieszkam że chętnie zamienił bym z nią kilka zdań. 
- EJ, Biebs  na co tak patrzysz? - z transu wyrwał mnie Rayan. 
- Jak tańczą a co? - udawałem głupka. 
- Jasne, jasne... - chciał dokończyć, ale przerwał mu głos prowadzącego. 

- DRODZY PAŃSTWO MAMY JUŻ WYNIKI. - powiedział a wszyscy byli w szoku. -  POPROSZĘ NA SCENĘ GRUPĘ Z NEW YORKU I FLORYDY. - dwie drużyny energicznie wbiegły na scenę. -  JAK BYŁO KIEDYŚ POSTĄPIMY METODĄ WYBORU. WYBIERZEMY JEDNĄ OSOBĘ I ONA WSKAŻE KTO WYGRAŁ. ZGADZACIE SIĘ CZY NIE? -  po krótkim namyśle obie grupy zgodziły się na ten zakład. - MOŻE ZWYCIĘZCE WSKAŻE.....JUSTIN BIEBER! - na hali powstała fala okrzyków radości. Rayan popchnął mnie delikatnie w stronę sceny na której chwilę później stałem. - PRZECZYTAJ I POWIEDZ NAM WERDYKT. - powiedział prowadzący podając mi mikrofon. Spojrzałem najpierw na grupę z Nowego Yorku a później na grupę z Florydy. Moje spojrzenie zetknęło się ze spojrzeniem pięknej brunetki, o której tak rozmyślałem. Z bliska wyglądała jeszcze bardziej pociągająco. 
- Więc wygrywają....






OD AUTORKI: mam nadzieję że Wam się podoba. wiem że liczyłyście na więcej akcji, ale przewiduję ją na następny rozdział. na początku rozdziału pochyła czcionka to sen Seleny. 
 Dacie radę skomentować? Każdy kto przeczyta? plooooseee ♫